Nie samą budową człowiek żyje :D
Nie mogłem się oprzeć :D
Jako że niektórzy już dobrze to wiedzą, a niektórzy sie dowiedzą :P można powiedzieć że jestem fanatykiek żurawi ( dla niektórych dźwigów) i tak ot w piątek 13 trafiło się wyzwanie. Wyzwanie które podnosiło mi ciśnienie.............. Z natury jestem ryzykantem, bardzo lubię adrenalinę i szalone wyzwania, i drobnostki mnie nie ruszają, ale tym razem ciśnienie mi podskakiwało :D
Ładunek podejmowaliśmy na dwa żurawie 40 i 50 tonowe :-) Na pierwszy rzut oka niby nic, ale problem polegał na wyjeciu barki/refulera z wody stojąc na skarpie 3m powyżej :D przy skarpach zawsze jest ryzyko obsunięcia terenu :P
Walczyliśmy zacięcie przestawialiśmy się po dwa razy a swiadomość że to PIĄTEK TRZYNASTEGO nie ułatwiała zadania. ładunek przy podejmowaniu dochodził momentami do 22-24tony na jednego, przy parametrach żurawia pozwalających na DUŻOoooooooooooo mniej, ale.......................po jakiś 40minutach oczom ich ukazał się piękny widok.............. zdjęcie jest z późniejszego momentu jak już się kolejny raz przestawiliśmy do załadunku na auto.
Ale nim się przestawiliśmy, musieliśmy stać bliżej siebie i po wyjęciu na poziom tereny nie było tyle miejsca żeby tylko się obrócić, mysieliśmy dobrze walczyć żeby ją skosem wcisnąć pomiędzy siebie i ominąć Łapy, a to było najgorsze zadanie, bo ładunek wisiał na jakiś 4m nad poziomem wody i w razie W-u tam by wylądował ciągnąć za sobą obydwa żurawie. W tym momencie przydało by się śmigło z samolotu ............wiecie dlaczego ?? Wiecie wogóle po co jest śmiegło w samolocie ???....................................Po to by chłodzić pilota, bo jeśli się śmigło kręci to pilot jest OK, ale jak tylko się zatrzyma to pilot zaczyna się mocno pocić :D
Na szczęście poszło bez żadnego uszczerbku na zdrowiu i sprzęcie
OK.....a wracająć do spraw bardziej przyziemnych, adrenalina opadła, zaciesz z gęby powoli schodzi, zostały tylko zakwasy na rękach( bo niestety natura człowieka jest taka że im cięższy ładunek tym więcej siły wkładam w joystick, a w połączeniu z adrenaliną i spięciem mięśni zakwasy murowane, podobnie miełąm w koparce że przy twardszym terenie też dostawałem zakwasów jak bym ręcznie kopał, a siła na joyu wcale nie jest większa :D) więc ruszam w kierunku budowy, po drodze łapię tylko koparkę i jadę robić kolejny raz rozpierdolke na budowie z terenem.
Mam tylko cichą nadzieję że to już ostatni raz tak grubo będzie :D........
Pozdrawiam i owocnego pracującego łykendu Wam życzę :D